sobota, 24 listopada 2007

WSZYSTKIE DZIECI SĄ NASZE



Coś niesamowitego ! Po raz kolejny byłem w Przedszkolu nr 10 w Zduńskiej Woli. Pani Irenka - Wychowawczyni zaproponowała, abym napisał w Blogu coś humorystycznego, ale ja… Nie jestem w stanie! To było przesympatyczne spotkanie, jednak kiedy widziałem buzie dzieci rozbawione, szczęśliwe, zaangażowane w całości swoimi małymi serduszkami… Po prostu One traktowały nasze spotkania BARDZO POWAŻNIE ! Profanacją więc byłoby robić z tego żarty.

Ale zacznijmy od początku.
Widziałem zainteresowanie dzieci, kiedy wyciągałem z pokrowca gitarę. Znały ten instrument, więc omówiłem jego budowę. Dźwięki wyraźnie były interesujące, toteż chętnie pozwoliłem każdemu dziecku wydobyć gamę tonów ze strun, szybko zmieniając chwyty, by każdy wydobyty akord był inny. Czasem trzeba było powtórzyć, celem uzyskania czystości dźwięków. Tu bezproblemowo rozróżnialiśmy tonacje molowe (smutne) i durowe (wesołe).

Przykładem tonacji „smutnej” była kołysanka niewolników amerykańskich „Śpij, mój synku”. Oczywiście, wyjaśniliśmy sobie najpierw pojęcie „niewolnik” oraz sytuację dzieci niewolników.

Następnie przeszliśmy do wesołych piosenek. Pani Irenka uprzedziła mnie, że gdyby dzieci zaczęły się nudzić, to da znak, kiedy powinniśmy skończyć. Nasze poprzednie spotkanie (z poezją) trwało ok. 35 minut. Jednak było zbyt statyczne i dzieci dały temu wyraz.
Teraz świadomie włączyliśmy elementy zabawy i, gdyby nie kolejne zajęcia w planie, nie wiem, kiedy by się nasze spotkanie skończyło.

Kolejną piosenką była piosenka z filmu „Lili”. Krótkie wprowadzenie o dziewczynce Lili i jej przyjaźni z pracownikami cyrku i… dzieci zaczęły reagować rytmicznymi wahaniami tułowia ! „Dobra nasza” pomyślałem ! Już podczas piosenki „Dorotka” dzieci „tupały nóżką bosą”, pokazywały jak „śpi w kolebusi” oraz z wyczuciem ściszały słowa przy „Ci – chut – ko ! Bo śpi Dorotka…”. Już czwarta piosenka „Krasnoludki” rozruszała naszych milusińskich w pełni. Przyjemnie było popatrzyć na przejęcie i zaangażowanie młodych artystów.

Przy piosence „Mam chusteczkę haftowaną” nie można było nie zauważyć pewnych szczególnych sympatii między dziećmi. Mnie było żal, że Pani Irenka nie mnie ofiarowała chusteczkę, lecz jednemu kawalerowi z grupy. Jestem zazdrosny !!!

„Zielony mosteczek” przeszedł bez specjalnego echa, ale „Stary niedźwiedź” wymagał bisu. Każdy chciał być niedźwiedziem ! Ja zresztą też, ale się nie udało… Teraz śpiewaliśmy wszyscy ! Musiałem się nieźle wysilić, aby mój głos był nadal wiodący ! Zaniepokojona Wychowawczyni z sąsiedniej sali zajrzała nawet przez uchylone drzwi !

Zupełnie mnie zaskoczyło to, co się zdarzyło przy piosence „Panie Janie” ! Pani Irenka po moim wykonaniu, podzieliła dzieci na dwie grupy i… popłynęła pieśń chóralna w najlepszym wykonaniu ! Byłem zachwycony. Te dzieci są naprawdę bardzo zdolne !

Na zakończenie, na tle piosenki „Nie chcę Cię”, dzieci wielokrotnie odgrywały scenkę wzajemnego wybaczania. Widać było wspaniałe wyczucie rytmu i zdolność do wkomponowania tekstu śpiewanego w taniec.


Coś co dobre, niestety, nie trwa wiecznie. Kolejne zajęcia zmusiły nas do zakończenia tak przemiłego spotkania z piosenką i gitarą. Ofiarowane mi w podzięce przez dzieci pracę, wykonaną techniką origami, przyjąłem z należytym szacunkiem. Jeszcze raz dzieci mogły osobiście wydobyć dźwięki o różnej tonacji i umówiliśmy się na wspólne śpiewanie kolęd przed Wigilią.


I kto by pomyślał, że to były dzieci pięcioletnie ?!



piątek, 16 listopada 2007

KOMPUTER TEŻ CZŁOWIEK ??

Post przerzucony do Bloga "Strumień śmiechu"

piątek, 9 listopada 2007

HURRRA ! WRÓCIŁEM…




Hura !!!! Wróciłem do przedszkola…
No to co, że po pięćdziesięciu latach ? Moja Mama powiedziała mi, że zawsze będę jej dzieckiem… Moja żona twierdzi, że ma nie jedno a dwójkę dzieci. Hmm… Nie chciała wyjaśnić, co miała na myśli… Ja… też specjalnie nie naciskałem…
Ale, ale – jak się teraz w przedszkolu zmieniło ! Duże sale, ogromne okna i nawet Panie Przedszkolanki się uśmiechają ! Za niewiele ponad tysiąc złotych miesięcznie ?! Za te pieniądze miałbym minę a la „po wizycie u dentysty”! Podejrzane…
Ach, już wiem, co się nie zmieniło ! Podobno stawka 3 złote 20 groszy za dzienne wyżywienie jednego dziecka! Taka sama jak przed pięćdziesięciu laty ! Skojarzyło mi się ze znajomymi bezdomnymi, którzy często żyją za takie kwoty przez cały dzień. Podejrzane…

Kiedy wszedłem na salę, Pani Irenka coś malowała z dziećmi na podłodze. Co ja gadam za głupoty ! Jaka podłoga ? To dywan ! …Poszedłem szukać zabawek dla siebie… Jak szaleć, to szaleć! Nawet nie byłem w stanie wybrać z tego bogactwa ! A między nimi ! Nie uwierzycie !! Komputer ! Najprawdziwszy ! Niedługo chyba zobaczymy noworodki surfujące po Internecie ! Świat się wali ! Podejrzane…
Najbardziej zdumiała mnie półka z szeregami książek. Biblioteka czy co ? Sięgnąłem po egzemplarz. „Origami płaskie z koła” !!
- Origami ? – szepnąłem a mordka mi się wydłużyła…
- Nie wies ? – podniosła główkę uśmiechnięta pięciolatka – W Wikipedii pisą, ze to stuka zaginania kaltek, by lobić rózne zwiezątka, kwiatki. Zacęli to lobić w Japonii…-
Szybko sięgnąłem po inną książkę. Ot, tak na chybił – trafił. „Z muzyką w przedszkolu”. Uff ! Nareszcie coś znajomego… Chyba, że „forte, fortissimo”…
- Forte, fortissimo – powtórzyłem bezwiednie półgłosem…
- Nie wies ? – popychając plastikowy samochodzik, zbliżył się piegowaty chłopczyk – Jeśli chces, mogę powiedzieć ! –
- No… proszę… - zacząłem nieufnie.
- Ale wies – chłopczyk zrobił znajomy ruch kciukiem i palcem wskazującym
- potsebuję na benzynę !- Dwudziestka wystarcy – dodał z nutą rezygnacji, jakby właściwie na tym stracił.. Dałem…
Chłopczyk nabrał powietrza i jednym tchem:
- W muzyce jest to okreslenie wykonawce, oznacające „głośno, silnie, mocno”. Jeśli chces, to w komputeze… -
Szybko schowałem portfel i skierowałem się do wyjścia.
- Dokąd idziesz ? – zapytała Pani Irenka…
- Przenoszę się do żłobka !! -